Lektury – kreatywna nauka przez zabawę czy nudna szkolna codzienność?
Klasa piąta musiała spotkać się z chłopcami z Placu Broni. W tym celu wykonywali lekturę w pudełku. Musieli wykazać się bardzo dobrą znajomością utworu Ferenca Molnara, ponieważ zadań mieli mnóstwo, m. in. przygotowali 10 rekwizytów związanych z treścią książki, napisali list do wybranego bohatera, a także opowiadali wybrane wydarzenie, które zrobiło na nich największe wrażenie. Wykonanie zadań to jedno, a prezentacja ich – to drugie. Łatwo nie było, ale na pewno wszyscy sprostali wyzwaniom i do tego świetnie się bawili. Poznali też swoją umiejętność pracy w grupie. Na kim można polegać? Kto da z siebie wszystko? Kto się miga? Wszystko się wydało.
Klasa siódma aranżowała spotkanie strzelca i pięknej dziewczyny, a wszystko inspirowane balladą Adama Mickiewicza pt. „Świtezianka”. Ograniczeniem było miejsce – szkolny plac zabaw i tu siódmoklasiści mogli się wykazać kreatywnością – jak toń jeziora ma pochłonąć młodzieńca, gdy nie ma jeziora. Młodzi badacze Mickiewicza poradzili sobie doskonale – przecież można strzelca pchnąć na tyrolce („Giń, niewierny młokosie!”) lub rzucić na liny pajęczyny („O, ty, zdrajco, co lecisz za każdą ładną buzią, będąc mi niewiernym”).
Myślę, że omówione w ten sposób lektury, zapadną w pamięć.